Władku kochany, chciałem ci tylko powiedzieć, że tak jak ustaliliśmy, nie powiedziałem nic — tak do Władysława Kosiniaka-Kamysza zwrócił się jeden z liderów Lewicy na korytarzu sejmowym. Włodzimierz Czarzasty na chwilę opuścił lidera ludowców, zostawiając go z dziennikarzami, ale po chwili powrócił, wyznając prezesowi PSL, że "bardzo go kocha".