

Kurde dobrze że mieszkam na wsi i mojemu prowajderowi wszystko jedno jaki mam ruter…
Kurde dobrze że mieszkam na wsi i mojemu prowajderowi wszystko jedno jaki mam ruter…
I found it on dogecore FB page. Maybe the person who posted it knows.
Spróbuję crossa, dzięki!
Ostatnie Pokolenie powstało w 2021 roku, czyli ponad 30 lat przed pospolitym ruszeniem przeciwko dziurze ozonowej.
Nikt nie mówi że to są pierwsi aktywiści ekologiczni na świecie, zluzuj. Nikt też nie mówi, że są najlepsi na świecie i najcudowniejsi.
OP nie jest skuteczna w podnoszeniu “świadomości ekologicznej”, ale działa na polu przyjęcia jednej prostej prawdy: kryzys klimatyczny jest prawdziwy. Jeśli udajemy że go nie widzimy, łatwiej nami manipulować. Nie chce mi się powtarzać dwadzieścia razy tego samego, ale od kiedy do polskiego dyskursu weszło pojęcie czy to “globalnego ocieplenia” czy zmian klimatu, można było obserwować silną tendencję negującą SAM FAKT ISTNIENIA ZJAWISKA. I to nie przez jakichś polityków, tylko przez zwykłych ludzi, którzy woleli zatykać oczy i uszy, wmawiając sobie że nic takiego się nie dzieje, ekolodzy kłamią, są alarmistyczni, robią histerię, trzeba ich pozamykać itp. Imo byliśmy o krok od totalnego wyparcia zjawiska i OP się w to wpisało całkiem nieźle, bo dość agresywnie przypomniało o jego istnieniu i to w sposób którego nie dało się zignorować. Ja akurat śledzę często badania opinii, nasłuchuję też jako tako nastrojów społecznych (poza internetem) i w mojej opinii one się przechylają w stronę samej świadomości zjawiska, dalej od całkowitej negacji.
Oczywiście jesteśmy teraz jako społeczeństwo na etapie “negocjacji”, albo “szukania winnego”, czyli “no dobrze, klimat się zmienia, ale może się wyrówna jak posadzimy więcej drzew i tyle”, albo “no jest jakiś problem, ale podatki z unii tego nie rozwiążą”, ale imo weszliśmy na ten etap głównie dlatego, że czujemy się bombardowani tematem i niejako przymuszeni do uwagi. IMO to i tak lepsze niż nic, wszystko jest lepsze od totalnego trumpowskiego negacjonizmu. Im dłużej “negocjujemy” tym większa szansa że wejdziemy w etap “smutku/wściekłości”. I tak naprawdę dopiero na tym etapie ostry antykorporacyjny rant może się w ogóle przyjąć. Ale nie będzie go już prowadzić OP, tylko ktoś inny.
Plus nie chce mi się już powtarzać, ale działania radykalne tego typu służą w dyskursie jako punkt odbicia dla innych, mniej radykalnych. A tych mamy coraz więcej. OP koncentruje złość na sobie, co sprawia że na ich tle inne, mniej radykalne organizacje mogą zdobywać większe poparcie. No i przesuwa się też percepcja tego, co jest radykalne. “No dobrze, to atakujcie już korporacje, zamiast przeszkadzać zwykłym ludziom” - to jest typ postawy który nie może zaistnieć w klimacie który całkowicie neguje zmiany klimatyczne. Bo gdybyśmy byli w etapie całkowitej negacji, to te ataki na korporacje nie wywołałyby ŻADNEGO odzewu społecznego, albo wręcz postawę typu “to terroryści, zamknijcie ich”. Przerabialiśmy to przez ostatnie dekady: Greenpeace blokował statki, bardziej radykalne ruchy wchodziły na tereny elektrowni albo demonstrowały przed siedzibami korpo. Nikogo to nie obchodziło, bo problem był abstrakcyjny, daleko od człowieka. Wychodzi na to, że trzeba odrobinę zdenerwować wygodnego mieszczucha, żeby w dłuższej perspektywie ktoś inny przekierował jego gniew na realnych sprawców katastrofy.
Można krytykować dużo, czy to finansowanie, czy to jakimi metodami się posługują, ale nie można odmówić impaktu. Ja nie widzę wielkiej przyszłości w działaniach samego OP, pewnie się zresztą niedługo całkowicie rozwiąże się, a jego działacze wypalą, bo ich “model” bardzo temu sprzyja, ale dla mnie z szerszej perspektywy to są kamienie rzucane na szaniec. A z czegoś trzeba go zbudować.
Kiedy zwracasz uwagę na coś, od czego wszyscy chcą odwrócić oczy (bo chcą, naprawdę), nie będziesz “lubiany”. Aktywiści którzy walczyli o prawdziwe przełamanie status quo nigdy nie byli lubiani w krótkim ujęciu. To współczesne podejście NGOsów i praktyki maszyn politycznych mówią ci, że “musisz uzyskać poparcie dla sprawy”, ale w historii żaden aktywizm tak do końca nie działał. On polegał na robieniu wyłomu w społeczeństwie tak, by w ogóle dopuścić jakąś kwestię do dyskusji i zakorzenić ją w głowach. Dopiero potem przychodziła “opcja umiarkowana” i zgarniała sympatię, bo była odpowiednio sformatowana do percepcji widza kapitalistycznego spektaklu. Ale nie można ZACZYNAĆ z tej pozycji.
Aktywistów antyrasistowskich też “nienawidzili zwykli ludzie”. Feministek takoż. A jednak stopniowo, po latach, optyka zaczęła się zmieniać.
Problem wcale nie w samym fejsbuku. Ten ukaz jest po to, żeby żadna jednostka LP nie uchylała się od konieczności siania propagandy. Rozpoczęli teraz kolejną gównoakcję medialną i, co oczywiste, chcą być obecni na portalu na którym zbiera się wciąż najlepsze zasięgi dla ich bełkotu.
Nie no, przekrętasy zabrały się za to z głową. Przekupując firmę prowadzącą badania specyfiku kupili sobie sporo czasu. :)
Mnie ta historia fascynuje w zakresie tego jak kreatywne są cwaniaki.
Właśnie to zrobiło. To jest bardzo ciężka pigułka do przełknięcia dla Polaków, którzy nie chcieli do niedawna w ogóle pogodzić się z tym, że jakiekolwiek zmiany klimatu mamy, a każdą łagodniejszą perswazję zbywali. Tego że ktoś blokuje im drogi zignorować nie mogli, więc siłą rzeczy teraz te myśli okupują ich głowy. Oczywiście nie znaczy to że zgadzają się ze wszystkimi proekologicznymi postulatami, ale pewne rzeczy zaczynają się już neutralizować w języku, w percepcji. Aktualnie wielu z nich będzie się jeszcze zapierać rękami i nogami, przesuwać tematy rozmowy na Unię i podatki klimatyczne itp, ale sam fakt że ciągle to z siebie wypluwają oznacza że w jakiś pokręcony sposób pojęli że zagrożenie jest prawdziwe. I kiedy wydarzy się jakiś kryzys ekologiczny, będą podskórnie myśleć o tym, że dobrze byłoby go rozwiązać. Bo nie pytają już “po co walczyć”, ale “jak walczyć”. To spora zmiana.
Jeśli jednym z celów aktywizmu jest zmiana świadomości, to OP na tę świadomość bardzo mocno oddziałują - dzięki swojemu uporowi. Wytrzymali nawet to, że początek ich działalności zbiegł się z publicznie wyrażanymi przez prawicę fantazjami na temat mordowania aktywistów z broni palnej, przejeżdżania ich samochodami itp. Doprowadizli stopniowo do momentu, w którym budzili więcej współczucia (przy przemocy policji czy służb) niż wcześniej, a fantazje o mordowaniu uciekły gdzieś w prawicowe zakątki internetu.
Jeśli zdarzyło się tak, że nie przepuścili gdzieś karetki itp to można to skrytykować, owszem, chociaż chciałoby się poznać źrodło tych rewelacji - bo np. rozmawiając z ich przedstawicielami na ostatnim Kongresono dowiedziałam się, że oni zawsze przepuszczali pojazdy służb, więc to też ciekawe co za sytuacja musiała się tam zdarzyć. Ja z punktu widzenia anarchistki mogę trochę sceptycznie patrzeć na ich niechęć do maskowania się albo model działania który raczej na pewno doprowadzi do wypalenia osób w krótkim czasie (casus Extinction Rebellion), ale nie będę nazywać ich działania pseudoaktywizmem tylko dlatego że “tak mi się wydaje”. Aktywiści nie muszą się lubić, ale nie powinni dezawuować swoich wzajemnych działań bez porządnego uzasadnienia. Bo jeśli tak robią, nawijają tylko makaron na uszy prawicy.
No zrobiłam, ale specjalnie. Nawet nie dlatego że tak naprawdę o tobie myślę, tylko żeby pokazać ci jak łatwo obrzucić kogoś gównem.
I co ma moje pisanie do “Innego Świata” do moich prywatnych poglądów?
Wypowiadasz się na tematy polityczne, osadzasz się w pewnych kontekstach, działasz w jakiejś sferze politycznej. Nie ma czegoś takiego jak rozdzielenie prywatnego i politycznego tak naprawdę. Jeśli “prywatnie” nazywasz kogoś pseudoaktywistą to nagle mamy to traktować jako opinię jakiejś zupełnie innej osoby? Sugerujesz że twoja działalność publiczna to jakaś maska i że nie wyrażasz za jej pomocą swoich prywatnych poglądów, frustracji itp?
Wow, wartościowanie aktywizmu tutaj?
Spoko, twój blog też chuja robi, napisz sobie jeszcze dwadzieścia interpelacji do władzy i brandzluj się do open-source albo krzycz na księżyc bo w jakiejś szkole kazali mieć fejsbuka.
Miło było to przeczytać? Raczej nie, prawda? To teraz mała rada. Jako że jesteśmy tu na portalu o korzeniach anarchistycznych, a ty sam piszesz np. do Innego Świata, to powinieneś przyswoić jedną kluczową rzecz która powinna być przestrzegana w tzw ruchu: merytoryczna krytyka cudzych działań jest ok, natomiast samo wartościowanie aktywizmu i dzielenie go na lepszy i gorszy w sposób arbitralny jest zachowaniem które powinno eliminować cię z dyskusji. Zwłaszcza jeśli rozmawiamy tu o aktywizmie który jest w ten czy inny sposób pokrewny naszym wartościom i działa za pomocą metod które mają głębokie zakorzenienie w anarchizmie, sytuacjonizmie, ruchu ekologicznym itp. Jeśli już chcemy odmówić komuś miana aktywisty i działacza na rzecz wspólnego dobra, to powinniśmy mieć SOLIDNE argumenty. Nie nazywamy nikogo “pseudo-aktywistą” tylko dlatego że tak się nam wydaje.
Pieprzenie o tym, że coś “przynosi to efekt odwrócony od zamierzonego” tylko dlatego że ludzie się na OP denerwują, to też kompletne niezrozumienie idei tego typu aktywizmu, który ma cel bardziej dalekosiężny. Nie każde działanie ma przysparzać poparcia danej idei w sposób bezpośredni albo kierować ludzi w stronę popierania danej opcji politycznej. Tego typu działania są robione raczej po to, by oswajać ludzi z dyskursem, i to się dzieje. Pomimo wkurwienia i kierowania nienawiści w stronę samych aktywistów OP, sam temat problemu jakim są zmiany klimatu zaczyna się adaptować w dyskursie. Ludzie może i nie popierają różnych metod walki z tymi zmianami, ciągle kusi ich retoryka prawicowych partii, ale za sprawą ekspozycji na temat nie mogą udawać, że problem nie istnieje. Okno Overtona siłą rzeczy się przesuwa: zamiast totalnej negacji jest coraz więcej głosów że no dobrze, jest coś na rzeczy z tą całą ekologią. Oczywiście “nie powinniśmy być tak radykalni” - bo działania i filozofia OP służy tu za skrajny punkt odbicia - ale coraz częściej słyszy się, że “przecież można coś zrobić dla całej tej ekologii tylko bez denerwowania ludzi”.
Wcześniej okno przechylało się w stronę przekonania, że możemy w ogóle nie dyskutować o zmianach klimatu, że coś takiego w ogóle nie istnieje, że ekolodzy jedyne co robią to sieją panikę, a w ogóle to po co komuś jakiś zrównoważony transport i inne bzdety. Teraz, w zestawieniu z konsekwencją i uporem jaki wykazują ludzie z OP, coraz więcej ludzi niechętnie przyznaje i zauważa problemy, nawet jeśli nie zgadza się co do recept i rozwiązań.
Zresztą z weganizmem jest dokładnie tak samo. Wszyscy jęczą, że “radykalni weganie nie robią nic tylko zawstydzają innych za to co jedzą”, ale tymczasem to ich głos przebija się do publicznego sumienia, a nie głos umiarkowanych ekspertów przekonujących nas na spokojnie do zalet niejedzenia mięsa. To, że wielu z nas ma do dziś wewnętrzne wyrzuty sumienia które chce uciszyć krytyką takich ruchów, nie znaczy że owe ruchy nie mają racji. Nawet jeśli ich retoryka jest “nieprzyjemna”, nieprzystępna, albo po prostu agresywna.
Okazuje się bowiem, że kiedy mówić spokojnie, nie słucha cię absolutnie nikt.
Nie sądźcie byście nie byli sądzeni.
Nawet jeśli ktoś próbował naprawdę coś przekręcać, to udało mu się to na malutką tylko skalę - polski system wyborczy jest dość fałszerstwoodporny w przeciwieństwie do amerykańskiego. Jasne, dobrze, niech sobie robią śledztwa i wskazują na siebie palcem, ale to naprawdę nie jest wielka sensacja. I jeśli już, to na wyniki mogli próbować wpływać raczej stronnicy Trzaskowskiego, a nie Nawrockiego. Giertych histeryzuje i rzuca teoriami spiskowymi, bo jego rolą jest mobilizowanie bardzo twardego elektoratu Platformy, a przy okazji śmiertelnie boi się iść do więzienia i tylko obecna władza gwarantuje mu polityczny azyl.
O apki na pewno. Będzie jeszcze więcej odpowiedników Revoluta, Wise i tych wszystkich płatności internetowych, myślę że wielu przerzuci się na to na stałe.
SWIFT to przede wszystkim płatności międzynarodowe, choć ofc nie tylko. Ogólnie same przelewy bankowe chyba będą działać (chociaż na pewno same systemy bankowe stoją w takim czy innym stopniu na Microsofcie, to jednak spora część infrastruktury bankowej to różne wewnętrzne systemy oparte o dość wiekowe, ale bezpieczne rozwiązania).
Ale to żaden płaszczyk, imo po prostu zwykłe ludzkie błędy.
Lepiej żeby nie liczyli, bo zaraz się okaże że Trzaskowski nie dostał się do drugiej tury.
No właśnie, nie istnieje np. alternatywa dla Mastercard/Visy/AE. To mnie fascynuje, że dosłownie cały świat stoi na amerykańskim systemie finansowym i nikomu to nie przeszkadza.
Ja jestem mniej optymistyczna: myślę że gdyby to się wydarzyło, to Europa zamiast szukać alternatyw, zajęłaby się skamleniem u kolan Trumpa o jak najszybsze przywrócenie łączności - negocjacje trwałyby i trwały, a w tym czasie alternatywy nie byłyby rozwijane. Oddolnie też są granice tego co moglibyśmy zrobić, bo do np. systemu kolejowego etc nie byłoby dostępu.
Przesadzają dla kogo? Amerykanów to nie obchodzi. STAY OUT OF OUR COUNTRY IF YOU WANT TO INSULT OUR PRESIDENT.
Ptaszki ćwierkają że to Robert Wyrostkiewicz. Lubi pisać o sprawach okołozwierzęcych. :)
W dodatku LP nie będą stosować się do żadnych memorandów i żadnych stref. Powiedzą to samo: “obowiązuje nas ustawa o lasach a nie jakieś papiery”. I będą robić co chcą, dopóki nie zmieni się ustawy o lasach.
No tak, ale gdyby to odcięcie było globalne, a o takim mówię, padłaby cała masa usług, w tym publicznych, stojących zapewne na amerykańskim oprogramowaniu albo przechowująca dane w ich chmurach. Plus nie wiem czy słusznie, ale mam wrażenie że byłyby jeszcze inne skutki uboczne, ale brakuje mi wiedzy żeby się wypowiadać.
Update: ale tam zażarło!