Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek miał w czasie pandemii dane o tym, kto na uczelniach został zaszczepiony przeciwko COVID-19. Nie była to ogólna liczba, a spersonalizowane dane - twierdzi „Gazeta Wyborcza”.
Według dziennika, dzięki danym z Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwo Edukacji i Nauki mogło utworzyć listę pracowników naukowych, doktorantów i studentów zaszczepionych i niezaszczepionych na koronawirusa. „Nie były to ogólne informacje o tym, ilu pracowników czy studentów danego wydziału przyjęło szczepionkę, lecz spersonalizowane dane” - podkreślono w publikacji.
Sprawą już półtora roku temu zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich. Postępowanie administracyjne ws. przetwarzania tych danych osobowych przez dwa resorty wszczął też Urząd Ochrony Danych Osobowych.
„Minister Czarnek napisał w wyjaśnieniu dla RPO, że ministerstwo uzyskało jedynie anonimowe dane statystyczne nt. poziomu zaszczepienia na uczelniach. Ale jednocześnie przyznał, że zestawiono dane zawarte w dwóch różnych rejestrach i połączono je po numerze PESEL” - pisze „GW”.
RPO: Mogło dojść do naruszenia konstytucyjnej zasady legalizmu
Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich, zwrócił uwagę, że minister edukacji nie ma ustawowo określonego zadania, w ramach którego mógłby mieć uzasadniony i konieczny dostęp do danych medycznych pracowników uczelni i studentów. „Mogło dojść do naruszenia konstytucyjnej zasady legalizmu, zgodnie z którą organy władzy działają na podstawie i w granicach prawa” - napisał w informacji rzecznik.